sobota, 10 maja 2014

"Rząd ma wasze dziecko za idiotę"

Nauczycieli uczących w klasach I-III często nie docenia się. Wydaje się, że to nie problem nauczyć dzieci czytać, pisać, liczyć. Wbrew pozorom jest to coraz większy problem. Co prawda różnice w poziomie wiedzy przyszłych pierwszoklasistów występowały zawsze, ale wydaje mi się, że nie było to na taką skalę. Pamiętam, jak w zamierzchłych czasach J mój brat, który nauczył się czytać w wieku lat czterech lub pięciu (domagając się wiedzy o literkach  od starszych sióstr, które nie odrywały nosów od książek) poszedł do szkoły. Strasznie się nudził. Czy to oznacza, że nie powinnam uczyć go czytać? (już wtedy miałam zapędy belferskie J). Absolutnie, nie. Wystarczyłoby mu dać dodatkowe zadania. Na szczęście brat nie był nadruchliwy J. Spokojny chlopak, potrafił "usiedzieć na miejscu". A dziś?
Z jednej strony podstawa programowa, z drugiej troska o dobro dziecka, którego rozwoju nie powinno się hamować. Praca w I-III naprawdę jest trudna. Można łatwo zrazić dziecko. Co robić, jeśli Jasiu "natrętnie" wyrywa się do odpowiedzi, nie dopuszczając innych do głosu i "przeszkadzając" nam w przekazywaniu wiedzy? A gdy takich Jasiów jest dużo, a z drugiej strony duża jest też grupa dzieci, które opanowały tylko przedszkolną podstawę programową?  Trzeba to wszystko pogodzić, pamiętając jeszcze o różnej wrażliwości dzieci, problemach emocjonalnych, oczekiwaniach rodziców (tak, tak). Mistrzostwo świata. Wiem, co piszę, bo przez wiele lat pracowałam w klasach początkowych. Czułam się bardziej zmęczona, czasami nawet wypalona zawodowo, mimo 18-godzinnego tygodnia pracy. Dzisiaj pracę w I-III nie ułatwi z pewnością wprowadzenie nowego darmowego podręcznika. Po zapoznaniu się z nim stwierdzam, że gdyby mi przyszło wrócić do pracy z dziećmi młodszymi, więcej wysiłku musiałabym włożyć w przygotowanie do zajęć, aby zapewnić każdemu dziecku odpowiedni rozwój. Może ktoś w tym miejscu przypomni, że kiedyś przecież krytykowałam pakiety. Owszem, nie ma tu braku logiki. Nadal krytykuję, bo pakiety były dla wszystkich. Lepiej przygotować dodatkowe ćwiczenia dla "potrzebujących" J niż stosować urawniłowkę.

Ciekawskim polecam, skądinąd bardzo zjadliwy, artykuł pana Łukasza Warzechy, który na krótko J ukazał się na stronie głównej wp.pl, Rząd ma wasze dziecko za idiotę. Warto poczytać też komentarze.
Z tego artykułu pochodzi tytuł posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz