poniedziałek, 15 listopada 2021

Laboratoria Przyszłości

30 listopada mija termin naboru do programu Laboratoria Przyszłości. Kolejny, po Aktywnej Tablicy, projekt mający uczynić polskie szkoły nowoczesnymi, na miarę XXI w placówkami. Czy uczyni? Śmiem wątpić. Nie znam, co prawda, wyników badań (czy takie istnieją?) na ile polska szkoła, dzięki poprzednim zakupom, stała się nowoczesna. Wiem jedno, Aktywna Tablica nie generowała takich problemów. W zasadzie jedynym był ogólny brak kompetencji beneficjentów. Tu dochodzi jeszcze: nieprzygotowanie lokalowe placówek - brak klasopracowni, miejsca na "dary", brak możliwości zakupienia wybranego sprzętu, terminarz, który wymusi nadmierny pośpiech i nieprzemyślane do końca zakupy...

Zacznijmy od kompetencji, chociażby w przypadku zakupu drukarki 3D. Karolina Antkowiak - nauczycielka z ZSOiZ w Pogorzeli, specjalistka od druku 3D ostrzega, że "nauczyciel, który dostanie drukarkę, a nie dostanie odpowiedniego szkolenia to i tak jej używał nie będzie". Dlatego należy "zapewnić im dobre szkolenie, nie tylko z modelowania w tinkercadzie ale i z podstawowej obsługi drukarki, co i jak mają zrobić jak np. przytnie się filament, co zrobić jak retrakcja jest nieodpowiednia, jak wymienić filament i odpowiednio dobrać temperatury, co trzeba zrobić kiedy odkleja się model od stołu i inne podstawowe rzeczy". Tak a propos - Karolinę odwiedziłam w 2017r z programem Cybernauci. Już wtedy w jej szkole były trzy pracownie: w jednej z nich, przestronnej - dwie drukarki 3D, nie jako gadżety, ale w ciągłym użyciu. Do tego łącze światłowodowe.

Co do drugiej kwestii - nie od dziś wiadomo, że szkoły nie są z gumy, że ze względu na możliwości lokalowe szkół, zajęcia często odbywają się na drugą zmianę. Chroniczny brak pomieszczeń u nas w szkole spowodował np. dostosowywanie do nauki wszelakich "kanciapek" (na zajęcia indywidualne), łącznie z zapleczem pracowni informatycznej. Postawienie drukarki 3D w pracowni, do której wchodzą różni nauczyciele, z różnymi uczniami - cóż, takiego ryzyka nie podejmę. Zresztą, w zasadzie nie ma w niej absolutnie miejsca na żaden dodatkowy sprzęt.

Załóżmy, że powyższy problem nie istnieje. Zdecydowaliśmy się na zakup. I tu...przykra niespodzianka. Sprzętu nie ma. W końcu popyt znacznie przewyższa podaż. Co zrobić? Terminy naglą. Do tego dystrybutorzy sprzętu wyczuli interes i już teraz ceny podnieśli do 400% ! Liczą na zarobek na niewiedzy nauczycieli

Może ktoś powie, że jestem malkontentką, że przecież szkoła nie musi skorzystać z programu, ale...jeśli tego nie zrobi, kiedy nadarzy się kolejna okazja? 
Stąd zróbmy, jak zawsze. Szukajmy pomocy znajomych - specjalistów, doszkalajmy się według własnej rozpiski, np. korzystając z facebooka. Oto kilka propozycji:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz