niedziela, 24 września 2023

Laptopowe szaleństwo

Do szkół docierają pierwsze laptopy. Pojawiają się pierwsze problemy. Mimo rozporządzenia brak odpowiedzi na niektóre pytania, uściślenia pewnych spraw. Wiadomo natomiast, że:

  • sprzęt jest dla wszystkich uczniów klas 4-tych, także tych, którzy nie mają polskiego obywatelstwa,
  • komputer jest osobistym majątkiem ucznia – może z niego korzystać dla celów szkolnych i rozwijania pasji,
  • docelowo laptop przechodzi na własność dziecka reprezentowanego przez rodzica,
  • nie ma obowiązku noszenia sprzętu do szkoły,
  • rodzice podpisują umowę z organem prowadzącym szkołę, jest to umowa przekazania lub użyczenia (opcję wybiera rodzic),
  • rodzic może odmówić przyjęcia laptopa, wtedy jest on własnością organu prowadzącego – rodzic otrzyma na zasadzie użyczenia,
  • gwarancja wynosi 3 lata, umowa z rodzicem obowiązuje 5 lat, w tym okresie nie można go sprzedać, zastawić, itd.,
  • wszelkie modyfikacje np. dołożenie podzespołu w okresie gwarancji  nie są możliwe,
  • nie można usuwać oznaczeń, w razie wezwania rodzic jest zobowiązany okazać sprzęt w szkole,
  • rodzic będzie uczestniczył w monitoringu  i ewaluacji (ankiety). Sankcji za pominięcie tego obowiązku nie przewidziano,
  • dzieci byłych pracowników PGR, które otrzymały w poprzednich latach sprzęt ze środków publicznych zobowiązane są do wyboru jednego z nich – czy decydują się pozostawić ten który mają, czy oddają "stary" i biorą "nowy",
  • jeśli dziecko zmienia szkołę, przekazany laptop zatrzymuje (rodzic pisze oświadczenie).

Wątpliwości:

  • jak rozstrzygnięty zostanie problem laptopów w przypadku rotacji dzieci z Ukrainy - jednego dnia są w szkole, następnego znikają,
  • co z oprogramowaniem – ma być "jakieś" open source, 
  • czy szkoły wprowadzą jakieś wewnętrzne uregulowania w kwestii sposobu korzystania z laptopów.
Ostatni punkt wydaje się rzeczą najważniejszą. Kolejny raz, sprawę  rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów próbuje się rozwiązać dostarczając sprzęt. A przecież jest on tylko narzędziem. Gdzie konkretne wskazówki, jak i do czego ma służyć? Czy uczniowie mają korzystać z platform do nauki (opisałam je w poście Jak uczyć online?), jakiego rodzaju pasje mają rozwijać? Granie w gry to tez pasja, a przecież chyba nie chcemy uzależnień. No dobrze, czepiam się. Wiem, że chodzi o kreatywność - np. prowadzenie bloga, tworzenie aplikacji, różnego rodzaju grafik...Jednak wiele z tych zadań będzie niemożliwym, gdy zabraknie internetu. 
"Unowocześnienie procesu dydaktycznego w polskich szkołach" NIE MOŻE POLEGAĆ TYLKO na dostarczeniu sprzętu. Mimo, że zawsze byłam zwolennikiem TIK  w edukacji, zawsze technologia miała służyć realizacji OKREŚLONEGO CELU. Z uwagą obserwuje trendy na świecie, koncentrując się na wynikach badań. Chociażby w Szwecji, gdzie rząd przywraca więcej książek i ćwiczeń w pisaniu odręcznym do swoich zaawansowanych technologicznie szkół. Jeszcze w 2021r. chwalili odejście od pisma ręcznego, chwaląc zalety pisania na klawiaturze - powoduje u dzieci o wiele mniej frustracji oraz pozwala na pisanie dłuższych tekstów w krótszym czasie, co przekłada się na większą motywację. Okazało się jednak, że cyfryzacja nauczania doprowadziła do spadku podstawowych umiejętności u uczniów. Pisanie na klawiaturze jest z pewnością szybsze, jednak mniej korzystne dla naszego mózgu, bo to pisanie odręczne doskonale stymuluje szare komórki. 
Jak więc wykorzystać laptopy, aby korzystanie z nich nie spowodowało więcej szkód niż korzyści. Świta mi pewien pomysł, którego na razie na zdradzę, przechodząc do kolejnej kwestii - laptoow dla nauczycieli. Pewniki:

  • prawo do realizacji bonu o wysokości 2500 zł wygasa 31.12.2025r.,
  • można kupić TYLKO laptopy lub laptopy przeglądarkowe (Chromebooki)
  • nie można łączyć bonów (np. małżeństwo nauczycieli),
  • kupujemy w specjalnym sklepie (będzie lista), czyli odpadają laptopy poleasingowe,
  • 500 zł otrzymane w pandemii nie przekreśla otrzymania bonu,
  • nie można kupić w systemie ratalnym  (gdy zdecydujemy się na droższy i chcemy dołożyć brakującą kwotę)
  • trzeba być w stosunku pracy 30 września, nie można być w stanie nieczynnym, np. na urlopie dla poratowania zdrowia.
Jeśli ktoś chce posłuchać, zamiast czytać moje wywody polecam spotkanie z Romanem Lorensem "Laptop dla ucznia... laptop dla nauczyciela"

*Laptopy przeglądarkowe, inaczej nazywane Chromebookami, to po prostu laptopy, które działają na ChromeOS. Ten system operacyjny traktuje priorytetowo przeglądarkę internetową Chrome oraz aplikacje z Chrome Web Store i Google Play Store – zwiększa tym produktywność tych aplikacji i ich interakcję z urządzeniem.

piątek, 15 września 2023

Czy informatyka w szkole to średniowiecze?

Dwa dni temu - 13 września programiści obchodzili swoje święto. W latach przestępnych wypada ono dzień wcześniej. Czym to jest spowodowane? Ma przypaść w 256 dzień roku, która to liczba oznacza ilość wszystkich możliwych wartości jednego bajta informacji w jego najpopularniejszej, 8-bitowej postaci ((256 = 2^8). Skomplikowane? Dla większości tak. Dla uczniów, którzy powinni to opanować w ostatnich klasach szkoły podstawowej, do przyswojenia, szczególnie jeśli będzie odpowiednio „podane”. 
Chcącym opanować temat polecam  rozdział „Cyfrowy zapis informacji” z "Przewodnika po informatyce”. Doskonała pozycja, którą można przeglądać online lub pobrać jako pdf,  powstała w ramach grantu firmy Google, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W rozdziale są interatywne karty binarne symbolizujące bity. Osiem kart prezentujących wartość 0 lub 1. Może pokusicie się o odpowiedź, dlaczego maksymalnie uzyskaną liczbą jest nie 256, ale 255?
Wracając do Święta. Być może z jego okazji pojawił się artykuł, z tytułem  w formie pytania i jednocześnie z pewnego rodzaju oburzeniem „Informatyka w szkole została w średniowieczu? Dzieci na lekcjach dowiadują się, jak minimalizować okna”. Chwileczkę, czyżby autor wypowiedzi zakładał, że ta umiejętność jest w życiu niepotrzebna? Że wszyscy będą używać tylko smartfonów? To dlaczego jest parcie na to, żeby „komórek” w szkole zabraniać? W końcu w Podstawie Programowej jest zapis „posługuje się komputerem lub INNYM URZĄDZENIEM CYFROWYM”. Gdzie tu logika? Tak po prawdzie brakuje jej też w pytaniu zawartym w tytule. W końcu w średniowieczu kompów nie było ;-)
Kolejny zarzut w artykule dotyczy stosowania przez nauczycieli starych metod nauczania i porównywanie informatyki i religii, zarówno ze względu na liczbę godzin (1:2), jak i objętość podręcznika (33 vide 360 stron). Cytowana jest przy tym użytkowniczka Twittera – matka trzecioklasisty, oburzona, przykładami tematów: "Tworzymy własne foldery", "Uruchamiamy plik", "Zapisujemy zmiany w pliku", czy "Minimalizujemy okna programowe". Szanowna Pani, mimo, że brzmi to dla Pani „jak z lat 90. ubiegłego wieku”, są to umiejętności NIEZBĘDNE w latach późniejszej edukacji oraz w życiu. 
Kolejna mama ma pretensje, że „jej syn, który właśnie poszedł do czwartej klasy szkoły podstawowej, będzie się uczył tych samych rzeczy, co w klasach 1-3”. Na szczęście dodała „Wydaje się, że w dobie, kiedy wiele (bo wiadomo, że nie wszystkie) dzieci ma bardzo dobrze obcykane komputery, można by założyć, że można przyspieszyć z podstawą programową i wyjść w ciągu czwartej klasy poza Worda, Scratcha oraz Painta”. Tak, droga Pani – Pani się WYDAJE. Ja, jako wieloletnie praktyk za to WIEM co innego. Dzieci, które przychodzą do mnie po klasie trzeciej: NIE MAJĄ „obcykanych” (cóż za słowo) komputerów. Często wcale NIE POTRAFIĄ: otwierać folderów, uruchamiać plików, zapisywać w wybranym miejscu, znaleźć zapisany plik… i robić masę innych podstawowych rzeczy. Dopiero opanowanie tych umiejętności pozwala pójść dalej i…zacząć POWTARZAĆ pracę z DOWOLNYM edytorem tekstu. I wcale nie MUSI to być Word. Mogłabym tu pokazać przykładowe teksty, które zadałam w drugim tygodniu pracy – „Moje wakacje” (dowolny edytor – akurat wybrałam Worda ;-) Bezradność w redagowaniu – i nie chodzi tu o wymyślanie treści, brak umiejętności pisania liter (pisanie „ź” to w ogóle czarna magia), nieznajomość PODSTAWOWYCH narzędzi redakcyjnych. Czyżby mama zakładała, że jej dziecko może w przyszłości posługiwać się tylko szablonami lub używać AI? Czy w ten sposób będzie tworzyć maila lub urzędowe pisma? No to chociażby przydałaby się umiejętność kopiuj – wklej, czego również często nie potrafią. Na pocieszenie – Painta „prawie” ignoruję. „Prawie”, gdyż w szybkiej edycji jest niezastąpiony. Scratch wbrew pozorom nadaje się i u starszej młodzieży. Wystarczy spojrzeć, jakie zaawansowane programy można z jego pomocą tworzyć. Super jest też zestawienie komend skryptowych z tekstowymi, chociażby w Pythonie. 
Droga Pani, w obliczu jednej godziny tygodniowo i tak robię CUDA, ale tylko dlatego, że wykorzystuję czas w maksymalny sposób:
  • Nie korzystam z podręcznika, nie „przerabiam” zadań,
  • Nie „podaję” wiedzy – zachęcam do jej poszukiwania,
  • Uczę rzeczy, które są przydatne, pomijam nieistotne - dostosowuję program do życia,
  • Stosuję 4 P – wykorzystuję zabawę (np. programowanie robotów, microbitów, układanie liczb za pomocą kart binarnych…), grupę rówieśniczą (nauka współpracy, burza mózgów), pasję i projekt (z ang. Play, Peers, Passion, Project),
  • Korzystamy  z platform do nauki (też druku 3D), chmurowych kont, używamy Minecrafta w wersji edukacyjnej…
I zaręczam, że robię to wszystko PO uporządkowaniu, a najczęściej przyswojeniu PODSTAWOWYCH UMIEJĘTNOSCI. 
W artykule jest tez odniesienie się do czasów zdalnych i stwierdzenie, że uczniowie „Nie mieli problemu z obsługą komputerów i wszystkich potrzebnych do edukacji programów”. Może i nie mieli, ale teraz MAJĄ. Dzieci mają skłonność do błyskawicznego ZAPOMINANIA, o czym być może zapomniała cytowana Marlena Hlebowicz, nauczycielka programowania i informatyki w Kids Coder Lab. Z jednej strony przypomina, że Podstawa Programowa celuje w podstawowy i niezbędny poziom umiejętności i sprawną obsługę komputera, z drugiej deprecjonuje aplikacje, z których nie da się skorzystać na smartfonie. A jednak - sprawne pisanie, to nie jest tylko szybkie klikanie znaków na komórce. To umiejętność redagowana, edycji, formatowania i mimo istniejących szablonów niezbędna. Nie można zakładać, że „dzieci naprawdę dużo potrafią, wchodzą do klasy już z osiągnięciami opisanymi w podstawie”*. Zgadzam się jednak z rolą nauczyciela – „powinien obserwować, urozmaicać i tak dobierać aplikacje, aby pokazywać nowe kierunki i nowoczesne narzędzia, oswajać gry i uświadamiać, jak ważne jest bezpieczeństwo w internecie i zachowanie balansu cyfrowego”*. I to właśnie robię, traktując programy i aplikacje jako narzędzie do nauki i pracy i pamiętając, że kompetencje cyfrowe to kompetencje przyszłości. 

*cyt. za Ewa Rąbek, Informatyka w szkole została w średniowieczu? Dzieci na lekcjach dowiadują się, jak minimalizować okna

niedziela, 3 września 2023

Ćwiczmy uważność

Na premierę "Ukrytej sieci" czekałam z pewną niecierpliwością. Serię Szamałka znałam, przeczytałam wszystkie części, zaraz po wydaniu ostatniej. Nie zawiodłam się, podobnie jak po w przypadku filmu. Ekranizacja książki ma jednak swoje ograniczenia, a mnie jako nauczyciela informatyki zafokusowanego w temacie cyberbezpieczeństwa i sztucznej inteligencji w świecie rządzonym przez technologie, brakowało szczegółów. Zdalne kontrolowanie samochodów (i innego sprzętu, który ma połączenie z netem), kradzież danych, inwigilacja to tylko kilka z przykładów, które przekazuję uczniom i uczestnikom szkoleń związanych z bezpieczeństwem w sieci. Zawsze wzbudzają wielkie emocje. Jednak podkreślam, że najsłabszym ogniwem w przypadku oszustw jest zawsze człowiek. To ciekawość, brak uważności powoduje klikanie w załączniki od nieznajomych, bezmyślność – wstawianie pikantnych osobistych treści do netu. Może nie bezpośrednio, ale z chmury rzeczy łatwo wyciekną. 
Polecam wszystkie części „Ukrytej sieci”. Druga zaopiniowana w punkt przez Anna Dziewit-Meller "Kimkolwiek jesteś" zaburzy dobre samopoczucie bezreflksyjnych użytkowników internetu. Trzecia pokazuje niebezpieczeństwo związane ze  sztuczną inteligencją. I jak to ujął Wojciech Chmielarz „Szamałek udowadnia, że przyszłość, której się obawiamy, już nadeszła”.
Książki, a szczególnie film nie są przeznaczone dla młodszych. Stąd propozycja, a w zasadzie przypomnienie, dla nich i ich opiekunów. Na nadchodzący rok szkolny jak znalazł. Dwie pozycje: pierwsza, której Adam Wierzbicki jest autorem –„Tajemnice sieci”, druga ze współautorstwem Magdaleny Wilczyńskiej - "Zaufać czy sprawdzić". Obie opisałam na blogu. Wspomnę tylko, że „Tajemnice sieci” mają swoją stronę z botem odpowiadającym na pytania, natomiast "Zaufać czy sprawdzić" są dostępne na otwartej licencji! 

Opis „Tajemnice sieci” 

Opis „Zaufać czy sprawdzić”

Strona „Tajemnice sieci”

Strona „Zaufać czy sprawdzić”

Miłego czytania i…trenujcie uważność w necie.

żródło obrazu: pixabay