Nie możemy sprowadzać dyskusji o przyszłości dzieci w internecie do prostych, zero-jedynkowych pytań: w jakim wieku pozwolić na korzystanie z social mediów? Czy telefon powinien być w szkole, czy poza nią? Statystyki pokazują jasno: w szkole dziecko korzysta ze smartfona średnio pół godziny dziennie. W domu – aż pięć godzin. To właśnie tam młodzi ludzie spotykają się z nielegalnymi treściami, które rodzą ryzyko uzależnień, dezinformacji czy kontaktu z niebezpiecznymi materiałami. Dlatego państwo musi działać skutecznie: nieuczciwe i szkodliwe treści nie mogą pozostać w sieci tylko dlatego, że „się klikają”.
Jednak odpowiedzialność nie spoczywa wyłącznie na instytucjach. To wspólna praca rodziców, opiekunów, nauczycieli i całego systemu edukacji – bo szkoła powinna przygotowywać nie tylko do życia zawodowego, ale też do świadomego funkcjonowania w świecie algorytmów, ekranów, sztucznej inteligencji i dezinformacji. Nauka krytycznego myślenia, rozpoznawania manipulacji czy ochrony przed uzależnieniami powinna stać się częścią programu.
Minister podkreślił również osobistą perspektywę – jako ojciec trójki dzieci wie, jak różne są wyzwania na każdym etapie dorastania: od przedszkola po liceum. Ale jedno się nie zmienia: dobrostan dziecka zaczyna się od dorosłych, którzy potrafią powiedzieć „nie”, uczą mądrych granic, a jednocześnie nie wykluczają dziecka ze świata nowoczesnych technologii.
Kluczowym słowem jest synergia. Dopiero połączenie działań szkoły, domu i państwa daje szansę, że zapewnimy dzieciom bezpieczny rozwój w erze cyfrowej. To od naszej dojrzałości i odpowiedzialności zależy, czy technologia stanie się narzędziem wspierającym, czy zagrożeniem, które wymknie się spod kontroli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz