Obok toczącej się dyskusji na temat
darmowego elementarza, postanowiłam przytoczyć głos Izabeli Breguły,
wieloletniej nauczycielki dzieci z klas I-III. Neguje ona potrzebę korzystania
z pakietów książek, sugerując, że są one "wciskane" zarówno nauczycielom,
jak dzieciom. Mam podobny staż pracy, co owa pani, a w klasach początkowych uczyłam
przez jego większość. Jeśli chodzi o pakiety, różnie bywało, ale nigdy nie były
one "wciskane". Pewnie, była i sugestia i zachęty, ale ostateczna
decyzja zawsze należała do nauczycieli, którzy w zespołach przedmiotowych
decydowali, z czego będą uczyć się ich uczniowie. Brano przy tym pod uwagę wyłącznie
zalety dydaktyczne podręcznika, sposób podejścia do tematu oraz... obszerność
opracowania. Podręczniki, które mogłyby "wyręczać" za bardzo ucznia
(a tak jest niestety z większością pakietów) były odsuwane. Być może źle
zrozumiałam owo wciskanie. Może chodzi o to, że nie ma podręczników oferowanych
nie w pakietach. Oczywiście, zgadzam się z panią Bregułą, że powrót do jednego
elementarza, w takiej formie, w jakiej my z niego korzystaliśmy, jest w
dzisiejszych czasach niemożliwy i że lepiej uczyć bez podręcznika. Do tej
drugiej opcji skłania mnie obserwacja poczynań nauczycieli. Mimo, iż uczniowie
posiadają książki, nadal "przegrzewane" jest ksero. Coś tu nie tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz