“Małe dzieci potrzebują dużo ruchu, także
podczas zajęć szkolnych. Największym dydaktycznym barbarzyństwem jest
prawdopodobnie wymaganie, aby „grzecznie” przesiedziały przez całe zajęcia w
ławkach, najlepiej jeszcze nie krzycząc i nie mówiąc jedno przez drugiego”. Co tam,
nie krzycząc. Niektórzy nauczyciele wymagają (a jest jeszcze spora ich liczba),
aby siedziały w bezruchu jak roboty, słuchały pilnie, zgłaszały się do
odpowiedzi (broń Bóg, gdy wymknie się ona w emocjach!). I aby panowała idealna
cisza. Dochodzi nawet do paradoksów, gdy nauczycielowi, który realizuje pracę
grupową, zarzuca się brak dyscypliny na
zajęciach – dzieci “zbyt głośno” dyskutują. W sytuacji, gdy do szkoły idą coraz
młodsze dzieci wymóg tradycyjnie rozumianej dyscypliny jest nie do przyjęcia. Zresztą
jakiemu celowi ona służy? Czy mamy wychowywać roboty, czy jednostki myślące,
kreatywne. Dlatego nie przeszkadza mi, że dzieci "wiercą się", "bawią". Pozwalam im na chwile aktywności, byleby nie zakłócała ona pracy innym. Jednocześnie
jest to dla mnie sygnał, że trzeba wprowadzić element, który wypełni potrzeby
ruchowe, trzeba skorzystać z innych metod pracy. Wiesława Kopf, nauczycielka
wczesnoszkolna z Zespołu Szkół nr 24 w Bydgoszczy i członkini grupy
Superbelfrzy RP proponuje “Whole-Brain-Teaching”, czyli metodę uczenia się
całym mózgiem. “Uczniowie więcej mówią, gestykulują, cieszą się i śmieją”, a
przyjazna atmosfera i angażowanie jednocześnie wielu zmysłów wpływa na lepsze i szybsze
uczenie się. Zachęcam do obejrzenia wystąpienia pani Kopf podczas Inspiracji
Wczesnoszkolnych 2015 oraz filmików nakręconych zajęć amerykańskich nauczycieli stosujących metodę Whole-Brain-Teaching.
Są one dostępne na youtube.
Kończąc przytoczę raz jeszcze słowa Anny
Jankowskiej z artykułu o przewrotnym tytule ("Chyba nie jestem dobrym nauczycielem") zamieszczonego na portalu edunews:
“Chyba nie jestem dobrym nauczycielem. Jak
na współczesne standardy edukacyjne obowiązujące w placówkach, to nawet
fatalnym. Mam inną wizję prowadzenia zajęć niż przewidują sztywne regulaminy.
Nie przeszkadza mi szmer, rozmowy mi nie przeszkadzają, pytania mi nie
przeszkadzają (tak, te nie na temat też nie)”.
w poście wykorzystano artykuł Marcina Polaka, O potrzebie ruchu wśród małych dzieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz