O grach w edukacji pisałam kilkukrotnie. Były to wypowiedzi oparte zarówno na przeczytanych artykułach, jak i własnych doświadczeniach szkolnych. Gry komputerowe stanowiły również temat audycji radiowej, którą na antenie TOK FM, prowadził Jan Stradowski, szef działu nauki „Focusa". Zaprosił on do studia Darię Wachowicz - twórczynię gier casual (?!) oraz Maksymiliana Bieleckiego - psychologa i neurokognitywistę (zgadnijcie, kto to?
J). Przy okazji więc (audycji wysłuchałam korzystając z archiwum) przyswoiłam sobie oba pojęcia. Z wikipedii dowiedziałam się, że gry casual są tworzone zazwyczaj dla osób, które grają rzadziej niż doświadczeni gracze, natomiast neurokognitywistyka łączy psychologię z najnowszą wiedzą na temat funkcjonowania mózgu. Obecność profesora Bieleckiego była więc jak najbardziej celowa.
Przez wiele lat podkreślano negatywny wpływ gier. Miały zaburzać koncentrację, odciągać dzieci od nauki, a nawet sprzyjać agresji i zaburzeniom psychicznym. Tymczasem okazało się, że owszem, zajmują one wiele czasu, ale np.:
- Pomagają radzić sobie z bólem osobom chorym (np. z poparzeniami) – gdy zajmiemy umysł grą, odwracamy uwagę od bólu
- Poprawiają funkcjonowanie – dzięki grom akcji dzieci, które miały kłopoty z czytaniem, czynią istotne postępy
O tym, że gry komputerowe mogą rozwijać możecie poczytać też w artykule Krzysztofa Majdana i Justyny Sucheckiej „Dziecko gra na komputerze? I dobrze”. A tym, którym nie w smak czytanie, przytoczę słowa z artykułu z Focusa „Nawet „strzelanki” pomagają w nauce. Ci, którzy z takiej rozrywki korzystają przez pięć godzin w tygodniu, mają lepszą pamięć i szybciej kojarzą fakty niż ci, którzy inaczej spędzają wolny czas. „Strzelanki” trenują mózg w szybkim reagowaniu, błyskawicznym aktualizowaniu danych i wykorzystywaniu tej wiedzy”. Oczywiście, nie można przesadzać, ale… sami przyznajcie – gry to sposób na wspaniały relaks, przy okazji o walorze edukacyjnym. Byle nie przeholować
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz