czwartek, 20 lutego 2025

Nauczycielskie clickbajty, czyli jak pozbyć się danych osobowych.

O, czasami beztroskim, pozbywaniu się danych osobowych pisałam chociażby w poście „Szkolić każdy może?” Zwracałam wtedy uwagę na zakupy materiałów, dokonywane przez nauczycieli z wykorzystaniem formularza. Materiałów przygotowanych przez niepełnoletniego, z użyciem AI, który „przy okazji” pozyskiwał prywatne informacje o swoich „klientach”. 
Dane osobowe to rzecz wrażliwa, a zarazem łakomy kąsek dla wszelkiej maści firm, które nie tylko sami je wykorzystują, ale i przekazują partnerom biznesowym.  Za każdym razem, gdy je udostępniamy, powinniśmy zastanowić się, czy faktycznie skórka jest warta wyprawki. Jednak jak tu oprzeć się „darmowym” treściom, gdy zapłatą jest „tylko” nasze imię, nazwisko, miejsce pracy, e-mail, czasami nr telefonu? ;-) No właśnie – dużo, prawda?
Niektórzy stosują nawet nieuczciwe praktyki „aby pobrać (….) kliknij w link” lub „(…) w linku”. Po czym zostajemy przeniesieni nie na stronę z materiałami, ale z formularzem do wpisania naszych danych. Aby otrzymać interesującą nas treść musimy „sprzedać” nasz email, na który zostaje dostarczona wiadomość z linkiem w postaci CTA ("przycisk call-to-action" - "przycisk wezwania do działania"), często występujący w e-mailach marketingowych. Nie pochwalam takiej praktyki, gdyż „znieczula” to użytkowników na emaile phishingowe. Taki przycisk łatwo podrobić. Fakt ten wykorzystują atakujący, tworzący wiadomości e-mail, które wyglądają na autentyczne, np. od znanych firm, takich jak Netflix, banki, sklepy internetowe czy usługi społecznościowe. Mam kilka maili tego typu. Używam ich podczas szkoleń :-)
Dodatkowo, w wiadomości od oferującego interesujący nas materiał jest inny link, w postaci tekstowej, który zachęca nas do pobrania następnych materiałów. W tym przypadku oczywiście wiemy, że to nie próba phishingu, ale czy otrzymując kolejnego maila, nie będziemy klikać w linki "z automatu"? 
Dlatego, warto przypomnieć:
  1. Sprawdzajcie nadawcę wiadomości – upewnijcie się, że adres e-mail jest autentyczny i nie zawiera podejrzanych literówek.
  2. Zwracajcie uwagę na temat maila – oszuści często używają nagłówków, które mają na celu wywołanie pilności lub strachu.
  3. Nie klikajcie w linki bez sprawdzenia – najeżdżając kursorem na link, sprawdźcie, dokąd naprawdę prowadzi.
  4. Unikajcie otwierania załączników od nieznanych nadawców – mogą zawierać złośliwe oprogramowanie.
  5. Bądźcie ostrożni przy wszelkich ofertach „darmowych” treści – zawsze zastanówcie się, co musicie w zamian udostępnić.
Dbajcie o bezpieczeństwo swoich danych osobowych i zachowujcie czujność!

grafika: canva

środa, 19 lutego 2025

Kiedy nagrodą jest uznanie – ukryty koszt darmowych konkursów

W konkursach lubię startować „od zawsze”. Szczególnie w takich, które wymagają pisania scenariuszy, najlepiej związanych z technologią (ale nie tylko – zdarzało mi się tworzyć dla „Biznesu i zarządzania”, „Przedsiębiorczości”…). Zwracam uwagę na metody aktywizujące, pracę projektową, Design Thinking. Rywalizację traktuję jako sposób sprawdzenia się, od czasu, gdy w 2013r. wygrałam ogólnopolski konkurs dla nauczycieli informatyki na planszę multimedialną. Technologia nie była jeszcze tak rozwinięta, nie było AI ;-) - wykorzystałam Hot Potatoes (ciekawe, czy ktoś jeszcze pamięta). Sukces tak mnie rozochocił, że miesiąc później (a może w odwrotnej kolejności) stworzyłam „Internetowy prezent dla kogoś bliskiego” i zdobyłam II miejsce w konkursie „Internet Stater”. Nie piszę tego, aby się chwalić (no, może troszeczkę ;-). Chcę ukazać mechanizm działania tego typu rywalizacji kiedyś i teraz. Oprócz satysfakcji i dyplomu, wzbogaciłam się o nagrody rzeczowe – tablet i dysk przenośny. Mijały kolejne lata – w 2014 roku dotarła do mnie drukarka za sukces w konkursie na blog nauczycielski, od 2020 moje konto powiększało się, dzięki kolejnym edycjom konkursu „Edukacja Jutra” (każde wyróżnienie to 1.000 zł). Organizatorzy przesyłali też dodatkowo zestawy fajnych gadżetów. W 2023 kolejny bonus – tym razem nie tylko dla mnie, ale i dla szkoły – 3.000 zł – w konkursie NBP „Zanim wydam”. Czasami wygraną były "tylko" książki - np. konkurs na pamiętnik nauczyciela (przy okazji - od pewnego czasu tworzę taki, w rozbudowanej wersji - będzie HIT ;-)

Czas przejść do meritum. O wynikach rywalizacji dowiadywałam się dzięki gratulacjom przesłanym na maila. Ukazywały się też one na stronach instytucji organizujących konkurs. ŻADNA nie prosiła mnie o MARKETING. Dlatego czuję niesmak po ostatnich zmaganiach, w których wzięłam udział i zdobyłam  „dodatkowe wyróżnienie w formie dyplomu”, przesłanego w złączeniu. W zamian za niego otrzymuję przywilej promowania swoich działań edukacyjnych i budowania wizerunku eksperta. Muszę jeszcze „tylko”: przygotować materiał w edytowalnej formie, test na temat udziału w konkursie, bio, ZAREKLAMOWAĆ konkurs i organizatora w mediach społecznościowych korzystając z załączonej grafiki i/lub treści do postu w MS, zachęcić innych ambitnych nauczycieli do udziału w programach (….), oznaczyć (….), programy (…) i dodanie odpowiednie hasztagi. Aaa, mogę jeszcze celebrować mój sukces na LinkedIn (w końcu jestem tam aktywna) i wzbogacić swój profil dodając informacje o wyróżnieniu w kilku sekcjach – oczywiście nie zapominając o umieszczeniu  nazw organizatora konkursu. Moje przemyślenia na temat udziału w konkursie oraz bio zostanie wykorzystane zarówno przy publikacji pracy (jeśli się zgodzę), jak i w artykule promującym konkurs.  Uff, sporo tego. W zasadzie dysponuję czasem, aby to zrobić, jednak nie interesuje mnie taka forma wymiany korzyści – moja promocja vs promocja firmy. Dlatego wczytuję się ponownie w regulamin i widzę, że tylko zdobywcy I, II i III miejsca oraz wyróżnień (rozumiem, że nie tych dodatkowych w formie dyplomu, które nie są ujęte w regulaminie, tylko skutkujących gratyfikacją) "przenoszą na Organizatora autorskie prawa majątkowe do nagrodzonych scenariuszy na wszystkich znanych polach eksploatacji". Przy okazji – pamiętam czasy (2014r.), gdy za scenariusz otrzymywało się kilku- lub kilkunastokrotnie większą kwotę.

Nie skorzystam z okazji dalszego rozwijania kompetencji w ramach programu organizatora. Nie będę promować jego działań. Dziękuję jednak za możliwość stanięcia w szranki i docenienia oraz za inspirację do napisania tego tekstu.

Edit: Trochę inny przykład pokazujący sposób traktowania uczestników konkursów. W 2018 moja córa w bolesny sposób zapoznała się z pojęciem prawa autorskiego. Jej projekt został wykorzystany przez firmę produkująca skarpetki. Wzięła udział w konkursie na projekt, licząc na wygraną. Nic nie wygrała – nie dostała ani maila z gratulacjami, ani nawet papierowego dyplomu. Mimo to, produkcja skarpetek według jej projektu ruszyła. Znalazła przypadkiem ofertę przeglądając net. Poradziłam córze napisać prośbę o przysłanie regulaminu (nie skopiowała go przed startem w konkursie, później nie był już dostępny). Szybko dostała odpowiedź - jawnie wyparli się kopiowania, ale...zaproponowali rekompensatę - 5 par skarpet i wizytę w ich firmie. Regulaminu nie przysłali. Mieli obawy.

BTW: W opisie sklepu: „Skupiamy szczęśliwych przedsiębiorców, oferujących Wam odpowiedzialnie wytworzone, ekologiczne produkty a wypracowanym zyskiem dzielimy się z osobami najbardziej potrzebującymi. Wierzymy w szacunek dla innych ludzi.

Oby dla wszystkich organizacji nie były to puste słowa!

grafika: canva


środa, 12 lutego 2025

DBI 2025

Dziś kolejna edycja Dnia Bezpiecznego Internetu. W dobie szalejących algorytmów - śledzących każdy nasz krok, zamykających w bańce informacyjnej i próbujących za wszelką cenę przykuć naszą uwagę - to ważny dzień, a w zasadzie cały cykl wydarzeń. Nie ma się co oszukiwać - lepiej nie będzie. Wyzwania w tym obszarze będą narastać, dlatego tym bardziej warto rozwijać UWAŻNOŚĆ i umiejętność KRYTYCZNEGO MYŚLENIA. O tym było spotkanie zorganizowane przez Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Cyfrowy Dialog. Zaproszony gość - prof. Bogdan Księżopolski, kierownik katedry cyberbezpieczeństwa w Akademii Leona Koźmińskiego - w rozmowie z Basią Krywoszejew, przedstawił wiele cennych wskazówek, do których w każdej chwili możecie wrócić, korzystając z nagrania a YouTube

Cyberbezpieczeństwo i krytyczne myślenie należą również do sfery moich zainteresowań. Dlatego postanowiłam zmierzyć się z tematyką hejtu, szczególnie, że jestem świeżo po lekturze książki autorstwa Maxa Fishera "W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat". Fisher analizuje, w jaki sposób platformy takie jak Facebook czy YouTube, poprzez swoje algorytmy promują treści polaryzujące i nienawistne, co prowadzi do eskalacji przemocy słownej i podziałów społecznych. Przedstawia liczne przykłady na to, jak media społecznościowe stają się narzędziami szerzenia dezinformacji i nienawiści, wpływając negatywnie na nasze postrzeganie świata i relacje międzyludzkie. Podkreśla również, że algorytmy tych platform często faworyzują treści wywołujące silne emocje, co sprzyja rozprzestrzenianiu się hejtu i mowy nienawiści. 

Do przeprowadzenia szkolenia skłonił mnie również fakt bycia pedagogiem, który w swojej wieloletniej pracy, spotykał się z problemem hejtu wśród dzieci i młodzieży, próbował rozwiązywać problemy, stosując się do procedur, wspierać poszkodowanych i zrozumieć hejterów. 

Motywacją był również fakt bycia zhejtowaną przez osobę, w zasadzie parkę, powszechnie znaną. Co prawda był to hejt ukryty - negacja moich kompetencji za pomocą ironii i sarkazmu, ale negatywne emocje, które wywołał, były równie przykre. Jednak szybko się otrząsnęłam. Doświadczenie to utwierdziło mnie w przekonaniu, że najlepszą reakcją na hejt jest spokój i asertywność.

Taką radę chciałbym dać wszystkim, którzy doświadczą hejtu - reagujcie, ale spokojnie. Napiszcie, że nie życzycie sobie takich opinii, że się z nimi nie zgadzacie. W żadnym wypadku nie traćcie wiary w siebie - bo o to hejterowi chodzi. Bądźcie silni!

A gdybyście chcieli obejrzeć webinar - wkrótce będzie dostępny na kanale Stowarzyszenia Cyfrowy Dialog