Z mediów społeczościowych najbardziej lubię Linkedin. Może dlatego że najczęściej tam natykam się na wartościowe publikacje. Albo są to autorskie przemyślenia, albo linki kierujące do ciekawych pozycji. Z jednego z nich skorzystałam, zaintrygowana nowym dla mnie wyrażeniem „phubbing rodzicielski”. Na portalu Rzeczpospolita opisane są badania przeprowadzone przez badaczy z KUL dotyczące zjawiska polegającego na ignorowaniu osób znajdujących się w naszym otoczeniu na rzecz korzystania ze smartfona lub innego urządzenia elektronicznego. Zjawiska, z którym nagminnie spotykamy się na co dzień, które nas irytuje i z którym… nie umiemy sobie poradzić.
Termin „phubbing” stanowiący połączenie "phone" (telefon) i "snubbing" (lekceważenie) został stworzony w 2012r. przez zespół kreatywny agencji reklamowej McCann Melbourne, na potrzeby kampanii promocyjnej dla australijskiego słownika Macquarie. Możecie poczytać o tym w artykule.
Phubbing może występować w różnych sytuacjach społecznych, na przykład podczas rozmowy, spotkania rodzinnego, czy w trakcie wspólnego posiłku. Jest to uznawane za niegrzeczne i może negatywnie wpływać na relacje międzyludzkie, prowadząc do poczucia zaniedbania i braku szacunku ze strony osoby phubbującej.
Badania podjęte na KUL opierały się na wynikach zebranych za pomocą aplikacji, którą zainstalowało 180 uczniów liceów w wieku od 14 do 20 lat. Z siedmiu postawionych hipotez, z których w 100% sprawdziły się dwie.
- Przedkładanie przez rodzica korzystania z telefonu nad relacje z własnym dzieckiem, skutkuje wyższym poziomem problematycznego używania telefonów komórkowych przez nastolatków.
- Phubbing rodziców jest związany z niższym bilansem emocjonalnym dziecka.
Cóż, takie wnioski to nie nowość. Wielokrotnie wspominano o tym na różnych stronach, publikując przy okazji szokujące fotografie. Serią takich zdjęć zatytułowanych „Disconnect to Connect” pochwalić się może Al Lapkovski, który odnosząc się do motywacji stojącej za projektem wyjaśnił, że jest nią „pokazanie, jak tracimy połączenie z otaczającym nas realnym światem, jak wybieramy ekran smartfona zamiast otaczającego nas świata, wysyłając SMS-y zamiast rozmawiać z osobą naprzeciwko. Ignorujemy bliskie nam osoby i nasz prawdziwy świat”.
„Stopniowo znikamy. Trudno wyobrazić sobie życie bez smartfonów. Mamy tysiące znajomych na portalach społecznościowych , ale wciąż czujemy się samotni. Stajemy się niewidzialni, zagubieni w ekranach smartfonów ze sztucznymi uczuciami, jakie ze sobą niosą” (cyt. Al Lapkovsky)
Zdjęcia Lapkovskiego zostały wykorzystane w kampanii społecznej „Blisko telefonu – daleko od dziecka” Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Na stronie projektu czytamy „Scrollowanie przez rodzica telefonu w czasie zajmowania się dzieckiem może obniżyć jakość i liczbę interakcji między nim a dzieckiem”.
O Alu Lapkovskim, kampanii i problemowym używaniu telefonu pisałam w lutym tego roku. Zastanawiałam się wtedy nad licencją. Fotografie ukazały się na kilkuset stronach z całego świata, w tym we wszystkich mediach społecznościowych. Wiele osób publikując je nie zadało sobie trudu, żeby dotrzeć do źródła. I na przykład na stronie jednej ze szkół podstawowych stwierdzono, że pochodzą z kampanii "Komórkowa rodzina" dodając w nawiasie "org. Celular Famílias". Czyżby Portugalczycy wykorzystali fotki do swojej kampanii? Warto by podrążyć temat.
Wątpliwości ogarnęły mnie również przy okazji badań KUL. Czy próba licząca 180 osób jest miarodajna? Czy zbieranie danych poprzez aplikację, do której mają dostęp różne podmioty, nie kłóci się z poszanowaniem prywatności. Przecież to wysoko wrażliwe dane. Ja w każdym razie zaczęłam być na to bardzo wyczulona. Fakt, przeszkadza mi to śledzić postępy w apkach treningowych, ale…coś za coś.
Inne foty, które też się pojawiają w sieci bez poszanowania prawa autorskiego:
fota Amarylis Charitonos - uploaded on November 6, 2013 na Flickr z opisem "Wszystkie prawa zastrzeżone" autorstwa Amarylis Charitonos. Wykorzystana kilkaset razy.
Fota nieznanego autora (nie chce mi się szukać) przedstawiająca parkę na ławce, dziewczyna słucha śpiewu ptaków, chłopak z komórką przegląda tweety (na Twitterze posty określa się mianem „tweetów”. Słowo „tweet” pochodzi z języka angielskiego i oznacza dosłownie „ćwierkanie”). Zdjęcie wykorzystano 582 razy - od 2012:01:25 03:41:57 (warto sprawdzać metadane)
Miało być kilkanaście przykładów, ale nie będę promować piractwa, a nie mam czasu na szukanie źródła fotografii. Jeśli chcecie sami zobaczyć szokujące obrazy wyszukajcie w necie lub...rozejrzyjcie się wokół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz