„Warto uważać, od kogo się uczymy. Zwłaszcza w Internecie.” Tymi słowami zaczyna się ostatnia publikacja na Linkedin Krzysztofa Kornasa. Trudno się do niej nie ustosunkować i to zarówno w kontekście mojego posta „Szkolić każdy może”, jak i coraz powszechniejszej monetyzacji treści przez mających ogromne zasięgi influencerów. Sprzedać można wszystko, wystarczy to tylko ładnie opakować, a znajdą się adoratorzy, którzy to „łykną”. A jeśli przy tym sprzedający będzie pewny siebie, podeprze się listą kierunków, które skończył i kompetencjami w związku z tym nabytymi, dołoży kilka słówek nie znanych „mniej rozgarniętym”, doda modne trendy i ogłosi się zbawcą ludzkości, recepta na sprzedażowy sukces gotowa. A to, że przy okazji posłuży się w stosunku do oponentów ironią i sarkazmem, „poklepując po główce” jak dobry wujek, tylko doda smaczku i podkręci jego wizerunek. Owszem, już Oscar Wilde uważał sarkazm uważał sarkazm za najwyższą formę inteligencji. Jednocześnie jednak wskazywał na jego niski moralny wydźwięk, z uwagi na umniejszanie wartości innych. Niektórzy moralizatorzy uwielbiają taki sposób komunikacji, pławiąc się w wirtualnych oklaskach swoich wielbicieli i przesyłając wzajemne słowa, emotki i gify uwielbienia, szczególnie po wsadzeniu oponentom kolejnej szpili. Czyżby nie wiedzieli, że sarkazm i ironia mogą być formą psychicznej agresji? Hmm, czyżbym sama ku temu zmierzała ;-)
Ups, trochę się zagalopowałam. Miało być o…Hubermanie. Mainstreamowym celebrycie, mającym prawie 7 mln obserwujących na Instagramie, 6 mln subskrybentów na YouTube i 4,5 mln obserwatorów na innych platformach. Huberman to postać przedstawiana z jednej jako strony popularyzator nauki, z drugiej, człowiek, którego rzetelność jako źródło informacji jest wątpliwa. Jego krytycy podkreślają, że nie można mylić popularności z wiarygodnością.
Podkast Hubermana jest sponsorowany przez 15 firm – producentów suplementów, aplikacji mobilnych, różnorakich gadżetów, firm oferujących usługi, doradztwo i terapię, itd.
Nie czuję się kompetentna, aby pisać na temat Huberman Lab, określonego w artykule Krzysztofa Kornasa jako „wielkozasięgowa maszyna influencerska”, Zgodnie z moją dewizą nie można pisać o czymś na podstawie jednego tylko artykułu, a na analizowanie innych plus oglądanie podkastu nie mam ochoty. Mogę tylko zachęcić was do zapoznania się z publikacją, którego pełna wersja jest dostępna w miesięczniku „Znak”. I nie chodzi tu o reklamę, ani namawianie do tego, byście pozbyli się danych osobowych (pełny artykuł jest dostępny po rejestracji). Ten artykuł pomoże wam zrozumieć, że „Potrzebujemy szeroko zakrojonej kampanii „alfabetyzacji” dotyczącej nauki i mediów, w zakresie rozumienia wiedzy eksperckiej i jej ograniczeń, żeby wyposażyć ludzi w dobrze wykalibrowane detektory bzdur i nadużyć”.*
Nie czuję się kompetentna, aby pisać na temat Huberman Lab, określonego w artykule Krzysztofa Kornasa jako „wielkozasięgowa maszyna influencerska”, Zgodnie z moją dewizą nie można pisać o czymś na podstawie jednego tylko artykułu, a na analizowanie innych plus oglądanie podkastu nie mam ochoty. Mogę tylko zachęcić was do zapoznania się z publikacją, którego pełna wersja jest dostępna w miesięczniku „Znak”. I nie chodzi tu o reklamę, ani namawianie do tego, byście pozbyli się danych osobowych (pełny artykuł jest dostępny po rejestracji). Ten artykuł pomoże wam zrozumieć, że „Potrzebujemy szeroko zakrojonej kampanii „alfabetyzacji” dotyczącej nauki i mediów, w zakresie rozumienia wiedzy eksperckiej i jej ograniczeń, żeby wyposażyć ludzi w dobrze wykalibrowane detektory bzdur i nadużyć”.*
Krzysztof Kornas, Hubermania, Znak
*Cyt. Krzysztof Kornas, Hubermania, Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz